Temat rzeka. Zobaczymy rekomendację np. na wykop.pl albo lubimyczytac.pl i zapala się żarówka w głowie – czy to jest moja następna książka? Przeczytanie książki brzmi jak wielkie poświęcenie, dlatego chcemy zminimalizować ryzyko. Czytamy dziesiątki recenzji, mamy parę książek które chcemy kupić, a musimy się zdecydować na jedną. Paradoks wyboru znowu, cholera. W końcu kupujemy wszystkie książki które mamy na liście, ale i tak nie wiemy od której zacząć.
Dobra, też to przerabiałem. Opiszę pokrótce mój algorytm:
- Rekomendacja z zewnątrz – zaufany login na znanym mi portalu, ktoś z pracy z dobrym gustem książkowym, reklama w radiu. Whatever wherever. Może też być książka rekomendowana w innej książce (albo w bibliografii) która przypadła Ci do gustu. Fajnie jeśli czasami zmieniasz gatunki, a nie że czytasz 5 książek o Rewolucji Francuskiej pod rząd.
- Weryfikacja ocenowa – lubimyczytac albo goodreads albo Amazon.
- Przejrzenie recenzji – szukasz recenzji które są dłuższe niż 5 linijek i używają rzeczowych argumentów. Uwaga na recenzje osób, które piszą długie jęczące teksty typu “nie bo nie”. Tacy ludzie są w stanie napisać piękną długą recenzję, którą wygląda na rzeczową, ale tak naprawdę jest typowym “czepianiem się na siłę”, bo ktoś miał ból dupy.
- Na podstawie poprzednich kroków
- Jeśli książka przeszła poprzednie kroki bez szwanku, to można kupować
- Gdy nie jesteś przekonany – pójdź do empiku, przejrzyj ją, poprzerzucaj parę stron, przeczytaj fragment rozdziału i oceń czy to jest coś co chcesz czytać. Jeśli niedostępna w Polsce, to ściągnij sample książki na Kindle i oceń. Sample są bezpłatnie dostępne chyba dla wszystkich tytułów na Amazonie.
- W sumie nie bój się kupować książki z myślą, że nie przeczytasz jej całej. Może warto kupić ją dla jednego rozdziału do którego będziesz często wracał?A może teraz nie, ale za 5 lat będzie w sam raz?
Zawsze możesz też czytać parę książek równolegle. I oczywiście nie czytaj dla samego czytania, tylko wydobądź esencję książki która Cię zmieni.
“Przeczytanie książki brzmi jak wielkie poświęcenie”
A skąd takie przeświadczenie?
Przeczytanie książki to… przeczytanie książki! :)))
(no chyba żeby mowa była o poświęceniu ojreślonego czasu i uwagi na jej przeczytanie)
“Może warto kupić ją dla jednego rozdziału do którego będziesz często wracał?”
To tak jak z muzyką – zawsze można sprawić sobie płytkę tylko dla >jednego< kawałka jaki się na niej znajduje.
“A skąd takie przeświadczenie? Przeczytanie książki to… przeczytanie książki! :))) (no chyba żeby mowa była o poświęceniu ojreślonego czasu i uwagi na jej przeczytanie)” Dokładnie, chodziło mi o wysiłek i poświęcony czas. Jesteśmy czujni kiedy ktoś sięga po nasze pieniądze, ale gdy chodzi o nasz czas, to stajemy się bardzo rozrzutni. Przeczytanie jednej książki to zazwyczaj od paru do nawet parudziesięciu godzin . Do tego zawsze dochodzi koszt tego co nie wybraliśmy (utracony potencjalny zysk) – https://en.wikipedia.org/wiki/Opportunity_cost Więc dla statystycznego czytelnika wybór książki i jej przeczytanie może rzeczywiście sprawiać wrażenie poświęcenia. Dlatego właśnie podoba mi się luźniejsze podejście do samego… Czytaj więcej »